sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 1 "Drarry zmienne są wieczne tradycje"

Witajcie! Tu Kasiua z 1 rozdziałem! Wybaczcie, że tak długo, lecz pewne komplikacje uniemożliwiły mi to. Rozdział nijaki, przejściowy, jednak zapraszam do czytania.
Pozdrawiam, buziaki.
PS Literówki są, a przecinków brak, gdyż walczyłam ze sklątkami na klawiaturze.

***

Był wolny, nie liczyło się już nic. Mocne prądy powietrza pozwalały unosić mu się na chłodnym niebie.  Tak, Londyn nocą to widok, który warto zobaczyć. Neonowe światła odbijały się od Tamizy tworząc grę kolorów, a wysokie budynki rzucały cień na wąskie uliczki. Posągi, które były prawie wszędzie, zdawały się mieć groteskowo wykrzywione twarze, co odstraszało nielicznych ludzie czających się w ciemnych zaułkach. To miejsce miało w sobie jakiś magnetyzm, który silnie przyciągał.
Lecąc nad miastem zorientował się, że nie jest sobą. A przynajmniej nie do końca. Miał śnieżnobiałe pióra,ostre pazury... Gwałtownie się przebudził. Hedwiga. Tak za nią tęsknił, mimo, że było to nie fair  w stosunku do jego nowej sowy, Alterius Vitae*, którą kupił na podobiznę swojego starego ptaka. Jednakże nigdzie nie mógł znaleźć tego unikalnego białego koloru. Puchacz, który był w sklepie szczerzącej się do niego czarownicy, był stalowoszarego koloru. To mu coś przypominało, ale nie wiedział co. Może to brejowate jedzenie, które dostawał na Privet Drive, zanim przeprowadził się do Weasley'ów?  Jednak te platynowe oczy... Jego jedzenie nie było takiego koloru. No, chyba, że ma wziąć pod uwagę budyń Luny Lovegood. Ale tego chyba nie można nazwać jedzeniem. Nie dziwił się, że ta dziewczyna zwariowała. Od takiej ilości cukru każdy może ześwirować. A props wariatów, Ron chyba się już obudził. Na samą myśl o nim, Harry'emu poprawił się humor. Rudy wyglądał teraz naprawdę dziwacznie. Jego jaskrawe włosy puszyły się niczym Hermionie, i na dodatek sterczały w różnych kierunkach, jego twarz była nierównomiernie opalona (efekt próby użycia mugolskiego samoopalacza), a pod nieudolnie złożonym po złamaniu nosie, można było dostrzec tzw. dziewiczy wąsik. Było to co najmniej komiczne. Sam Harry, co zauważył z niemałym zdziwieniem, bardzo wyprzystojniał. Jego kruczoczarna czupryna zgęstniała i zaczęła się układać, a grzywka zaczęła przykrywać blaknącą bliznę. Szmaragdowe tęczówki jakby nabrały blasku, ale może było to następstwo tego, że już nie nosił okularów, a zdecydował się na magooptyczną kurację. Tak czy siak, okolone ciemnymi rzęsami oczy zwracają na siebie jeszcze większą uwagę niż dotychczas. Do tego alabastrowa cera bez skazy, prosty nos i wydatne kości policzkowe. Oj tak, Harry Potter z chuderlawego dzieciaka z blizną na pół czoła zdecydowanie zmienił się na lepsze.  I to nie tylko z twarzy. Gdy Ginny Weasley, której Harry naprawdę zaczynał się bać, przypadkowo zobaczyła go bez koszulki zapiszczała niczym mała Puchonka. Ona w sumie też zmieniła się na lepsze, zaokrągliła się tam, gdzie powinna i z małej, zakompleksionej dziewczynki wylewającej swoje żale do dziennika stała się silną, młodą kobietą, która jednak wciąż nie mogła się pozbyć swojej chorej obsesji odnośnie Złotego Chłopca. Wracając do jej brata, Ronald był dobrym przyjacielem, ale... To nie było wszystko, co oczekiwał od życia. Chciał czegoś więcej, kogoś więcej. Przyjaźń z Rudym i przelotny związek z Cho Chang nie satysfakcjonował go. Zwłaszcza, że Ron potrafił gadać tylko o Quiditchu i jedzeniu. A mu się marzył ktoś specjalny...
Z tymi rozmyślaniami postanowił założyć swoje ulubione, srebrno-zielone skarpetki. Były typowo ślizgońskie, ale nie przeszkadzało mu to. Nie wiedział, że już nie długo barwy Domu Węża nie będą dla niego niczym dziwnym....
Ubrany w ciemnoszare, dopasowane spodnie dresowe i granatową koszulę zszedł na parter Nory, gdzie zastał krzątającą się tam panią Weasley.
- Dzień dobry, kochaneczku. Zjesz coś? Mam bardzo dobry boczek, świeżo robiony - powitała go.
- Nie, dziękuję - odpowiedział z uprzejmym uśmiechem. - Spieszę się na pociąg.
- Tak wcześnie? Ron jeszcze śpi - zdziwiła się Molly.
- Nie lubię tłoku - odpowiedział wymijająco.
- No cóż, to do zobaczenia Harry. Powodzenia w szkole! I masz się dobrze uczyć! A i czy przyjedziesz do nas na święta? Bardzo byśmy się ucieszyli, będzie cała nasza rodzina -  nawijała jak karabin maszynowy. Zawsze uważał ją za kogoś w rodzaju ucieleśnienia jego wyobrażeń o matce, opiekuńczej i trochę zakręconej.
- Dziękuję za troskę, ale naprawdę muszę już iść - pożegnał się. To będzie ciekawy rok - pomyślał aportując się na dworzec King's Cross.
***
Gdy tylko się obudził, wiedział, że coś dziwnego się dziś wydarzy. Ale gdy tylko spojrzał w lustro, humor od razu mu się poprawił. Wyglądał jak zwykle pociągająco, nieziemsko i seksownie. Duże, srebrnoszare oczy intrygowały, zwłaszcza w połączeniu z jego aksamitnymi, platynowymi włosami, które delikatnie opadały mu na gładkie czoło, i bladą cerą. Arystokratyczne rysy twarzy wyrobione przez pokolenia rodziny Malfoy dodawały mu wdzięku. Kości policzkowe były wyraźnie zaznaczone, usta pełne, najczęściej wygięte w sarkastycznym uśmiechu (opatentowane przez Malfoy'ów w XII wieku). Zbudowany jak grecki bóg Draco Malfoy sprawiał, że dziewczęta (i nie tylko) padały na jego widok w niemym błaganiu. Aha, no i do tego miał czystą krew, czym szczycił się już od dziecka, nauczony by tępić szlamy. Nawet dziewczęta,które wyzywał zdawały się o tym nie pamiętać, kiedy w czwartej klasie zmienił się, wydoroślał. Zaczął wtedy mieć muskulaturę i zdecydowanie urósł. Obecnie był niezwykle z siebie dumnym, czystokrwistym dupkiem o wyglądzie anioła i charakterze diabła. Przyjaźni się od dziecka z Blais'em Zabinim i Pansy Parkinson, dwójką czołowych postaci Slytherinu, będących jednocześnie z równie arystokratycznych rodzin. Jego głównym celem od czaasu pierwszej klasy, kiedy to się ośmieszył przed Potter'em, było bycie lepszym od niego we wszystkim. Jednakże teraz, po wojnie, postanowił się z nim... pogodzić. Wiedział, że było to zdecydowanie przeciwko 63. Zasadzie Kodeksu Malfoy'ów, ale skoro nie ma Voldemorta,to dlaczego nie? Jego młode życie i tak zostało wywrócone do góry nogami, kiedy jego matka kazała mu przeprosić tą Granger. Woli zrobić coś nieoczekiwanego, niż potem żałować.
Myśląc, w jaki sposób wyciągnąć rękę do Wybrańcy nie tracąc przy tym twarzy, wszedł pod prysznic i umył się żelem o zapachu kakaowym. Od dawna ubóstwiał ten zapach, dlatego spryskał się również takimi perfumami. Ubrany w mundurek Domu Węża oraz szkolną szatę zawołał domowego skrzata i kazał mu znieść swój kufer. Mógłby to zrobić sam, ale dlaczego by nie ułatwiać sobie życia?

***
Na peronie dziewiątym i trzy czwarte o wczesnej porze nie było tłumów, przez co Harry z łatwością znalazł pusty przedział. Wolał ciche miejsce, bo mógł robić to, na co ma ochotę bez ciekawskich spojrzeń. A tym, co chciał robić było słuchanie mugolskiej muzyki. Kiedyś znalazł stare radio Dudley'a i w wolnym czasie jej słuchał, ale teraz było to dla niego odskocznią od magii. Najbardziej lubił żywiołowe nuty oraz listy przebojów. Teraz, gdy założył specjalnie w tym celu zakupione słuchawki, od razu na myśl przyszła mu jedna piosenka:

**Have you got colour in your cheeks?
Do you ever get that fear that you can't shift
The tide that sticks around like something's in your teeth?
Are there some aces up your sleeve?
Have you no idea that you're in deep?
I dreamed about you nearly every night this week
How many secrets can you keep?
'Cause there's this tune I found 
That makes me think of you somehow 
And I play it on repeat
Until I fall asleep spilling drinks on my settee

To było takie prawdziwe. Nie zorientował się nawet,że łzy zaczęły mu płynąć po policzkach, Ostatnio stał się bardzo emocjonalny. Ron nawet zauważył, że zachowuję się niczym kobieta w ciąży. A to nie jego wina, że Ronald uważa za męskie aby nie myć się codziennie! Bo przecież pot to ucieleśnienie męskości. Tak jakby on znał tak trudne słowo. Harry przewrócił oczami, a tym piosenka leciała dalej:

(Do I wanna know)
If this feeling flows both ways?
(Sad to see you go)
Was sort of hoping that you'd stay
(Baby we both know)
That the nights were mainly made for saying things 
That you can't say tomorrow day

Zaczęło się od cichego nucenia, ale już po chwili śpiewał na całe gardło. Specjalnie wcześniej rzucił zaklęcia wyciszające, inaczej wszyscy, którzy już tu są słyszeli by jego wykonanie. Nawet zamknął oczy, aby oddzielić się choć trochę od pociągu. I stało się. Wstał z zamiarem tańczenia, w czym był naprawdę świetny, ale przerwało mu chrząknięcie. Harry otworzył oczy i niemal nie dostał zawału. Przed nim stał sam Draco Malfoy i bezczelnie się uśmiechał.
- Dzięki za ten pokaz, ale nie po to tu jestem. Mam, ehm... sprawę do ciebie - zwrócił się do niego z... czyżby niewinnym uśmiechem? - Chcę się z tobą pogodzić - zakończył.
- Czekaj, co ?! - jeden szok został zastąpiony drugim. - Merlinie, co tu się dzieje? Nie wierzę, że Książe Slytherinu, Naczelny Dupek Hogwartu chce się pogodzić ze mną. To jest wbrew naturze!
- Spróbuj tylko komuś o tym wspomnieć, a ja powiem o sytuacji, która przed chwilą miała miejsce - wredny uśmiech pojawił się na ustach Smoka.
- Szantaż? Wreszcie jakbym rozmawiał ze Ślizgonem - skwitował.
- Dobra, to co, zgadasz się? - zirytował się Malfoy. Harry zastanowił się. W sumie, to Malfoy w cale nie był jakiś najgorszy. Nawet włosy przestał żelować, a to duży plus. Dlaczego nie?
- Niech ci będzie - odpowiedział.
- A teraz - zaczął chytrze Draco, tak Draco. - powiedz mi, co to jest za urządzenie - wskazał na słuchawki.
To będzie długa podróż...
***
- HARRYYYYYYYYYYYYY! GDZIEEE TYY BYYYŁEEEŚ? - na cały peron wrzasnął Ronald Weasley. Był cały czerwony na twarzy
- Yy, z Draco Malfoy'em - Harry się zmieszał. - Mógłbyś tak nie wrzeszczeć?
- Jak to z Malfoy'em? Porwał cię? - przestraszył się Rudy.
-Draco? Błagam cię - parsknął Harry. - Pogodziliśmy się - wyjaśnił. Co najdziwniejsze, Ron wcale nie wydawał się zdziwiony tą sytuacją
- Aha, no to chodźmy na ucztę.
No i poszli. Jakoś tak się stało, że dołączyli do nich Parkinson i Zabini, którzy powstrzymali się od uwag odnośnie tej sytuacji. I jakoś tak się stało, że Draco i Harry zostali Prefektami Naczelnymi. Tak po prostu.
***
Wielka Sala jak zwykle oczarowała wszystkich, nawet uczniów z siódmego roku. Zaczarowane sklepienie przedstawiało jasnoszary obraz nieba, a stoły uginały się od jedzenia. Cztery stoły były wyjątkowo pełne uczniów, ale Harry nie mógł zobaczyć nikogo ze swojego roku. Wiedział, że Hermiona i parę innych osób postanowiło pracować w Ministerstwie, ale żeby aż tyle?
- Drodzy uczniowie - rozpoczęła swoje przemówienie dyrektorka, profesor McGonagall. - Zanim rozpoczniemy jedzenie, chciałabym coś przekazać. Po pierwsze, witam was, moi drodzy, w Hogwarcie! Miejmy nadzieje, że przyniesiecie chwałę swoim Domom i będziecie się dobrze uczyć. Mam również wiadomość dla uczniów z siódmych klas. W tym roku przyjechało was wyjątkowo mało i grono pedagogiczne postanowiło przydzielić was do jednego domu, Jako, że profesor Snape - tu wskazała na Seva, który gniewnie zaciskał wargi jakby chciał powiedzieć " Zostałem w to wrobiony!" - zgłosił się jako wasz wychowawca zostajecie umieszczeni w Slytherinie. Proszę Prefektów Naczelnych o zgłoszenie się do mnie. Dziękuję.
Nastała cisza. Uczniowie wpatrywali się w McDziewicę ze zdumieniem. Nigdy nie podejrzewaliby ją o poczucie humoru, ale teraz... Przecież to są wieczne tradycje Hogwartu!
- Ale jak to? - pierwszy odezwał Theodore Nott.
- No właśnie! - na sali podniosła się wrzawa. Wszyscy komentowali tą niecodzienną sytuację, a Harry i Draco w milczeniu udali się do dyrektorki.
- Witajcie, chłopcy. Zdajecie sobie sprawę, że również dla mnie to ciężka decyzja, dlatego proszę o zrozumienie. Macie dać przykład, jak na Prefektów przystało. będziecie spać we wspólnym dormitorium, panna Parkinson z panną Weasley, a pan Goyle, pan Zabini i pan Weasley razem. - odpowiedziały jej zszokowane spojrzenia uczniów, którzy jednak z ociąganiem pokiwali głowami. - Po wojnie, niestety, wszystko się zmienia. Wasze rzeczy zostały przeniesione do waszych sypialni, a mundurki również zostały zmienione. A, i jeszcze jedno. Abyście zintegrowali się razem, zostaniecie połączeni w pary. Panowie, wy będziecie razem, pan Weasley z panną Parkinson, panna Weasley z panem Zabinim, a pan Goyle z panem Nottem. Życzę wam miłego wspólnego spędzania czasu. Do widzenia - zakończyła Minevra.
Harry i Draco wymienili spojrzenia. Odwieczni wrogowie razem - czy to w ogóle możliwe? Cóż, zmienne są wieczne tradycje...
 ***
* łac. Drugie Życie
** Arctic Monkeys - Do I Wanna Know



niedziela, 9 listopada 2014

Oda do Drarry

Oda do Drarry

O Drarry, iskro życia mego,
I stalowe oczy, platynowe włosy jego.
Głębia zieleni tęczówek, okulary połamane,
Wszystko w ich życiu pozamieniane.

Usta ich złączone, we włosy wplecione dłonie
niech nikt im nie przeszkadza, o nie!
Ciała rozpalone,
za to łóżko rozwalone...

Ubrania po podłodze porozrzucane,
dzikie jęki z gardeł wydobywane.
Imiona partnerów wymawiane z pasją,
ich ruchy synchronizują się z gracją.

Namiętne tańce ich języków
w rytmie dwóch muzyków.
Czułe uśmiechy w swoją stronę posyłane,
oczy drugiego dla niego ukochane.

Dłonie po ciele wędrujące
gdzie mięśnie są dominujące.
Pot spływający kaskadami
manewrując uczuciami.

Spojrzenia miłością wypełnione,
za to ciało ubrań pozbawione.
Słodkie słówka szeptane
gorące pocałunki skradane.

Docinki wymieniane
tęsknotą podszywane.
To właśnie Drarry drodzy goście,
też się z tym fandomem obnoście!

***
O to zapowiadana niespodzianka. Nie jestem z niej zbytnio zadowolona, niemniej postanowiłam to opublikować. Mam nadzieję, zę się podoba. Pokornie proszę o komentarze!
Buziaki,
Kasiua

*-*

Prolog "Drarry- zmienne są wieczne tradycje"

Prolog

Ludzie po wojnie do szkoły wracają
i odnaleźć się w niej rady nie dają.
Klasa siódma, chluba szkoły,
coś dziś Snape nie za wesoły.

Szukają domów swych,
Gryff, Rav, Huff i Slyth.
Niespodzianka ich spotkała,
Tiara była zbyt wyrozumiała.

Draco Malfoy bożyszcze Puchonek,
Harry Potter bohater Gryfonek.
Odwieczni wrogowie razem
to jak pomieszczenie wypełnione trującym gazem.

Slytherin, Dom Węża,
w konkursie na Miss Hogwartu zwycięża.
Chłopcy przystojni, panny piękne,
miłości są krótkie i bardzo namiętne.

Ognistej Whisky litry się leją,
a potem wszyscy pijacko się śmieją.
Ostre imprezy organizują
i przynajmniej się nie masturbują!

Malfoy, Goyle, Zabini,
ci to lubią Martini!
Potter, Flintch-Flechey, Weasley.
ich bogiem jest Elvis Presley!

Pansy znów nosi tapetę,
Harry mówi, że ma kobietę,
Draco z zazdrości się unosi,
a Ron o kurczaka bardzo prosi!

Smok z irytacji jabłko gryzie,
za to Pansy kurczaka Rona liże.
Harry sam na sam ze zniczem,
a Snape uczniów bije biczem.

W pokera nocami grają,
konsekwencje gdzieś mają.
I po kątach się kochają,
a na resztę Domów srają!

Grają sobie na nerwach
i się biją na przerwach
I choć uśmiechy spod maski obojętności prześwitują,
to swoje uczucia błędnie analizują.

Drarry para ukochana,
prośba Vicky* wysłuchana.
Losy ich są zawiłe,
ale za to bardzo miłe!

***

Dzień dobry, cześć i czołem!
 O to i prolog mego Drary. Hmm, wypadałoby się przedstawić. A więc nazywam się Kasiua i mam naście lat. Od dawien dawna jestem Potteheads, lecz dopiero niedawno stosunkowo niedawno odkryłam dobrodziejstwa Darry oraz Dramione. Jest to mój pierwszy blog, a ten prolog pisałam na lekcjach, dlatego nie bójcie się mnie poprawiać!
W planach mam już następny rozdział  oraz już prawie ukończony one-shot oraz.........niespodziankę ^-^
Przymilnie proszę o komentarze!
Buziaki, 
Kasiua

*Vicky - moja koleżanka, która czasem podawała mi rymy, zrobiła mi wygląd bloga, a jej opowiadanie jest podane w zakładce "Scorbus by Vicky